Udostępnij
Wczoraj wpadł do nas Bartek z zamiarem nabycia noża w przedziale cenowym od 100 do 200 złotych. Nóż miał być taktyczny, bo takie lubi, ale z zastrzeżeniem, że będzie używany na ranczo “do wszystkiego”. Ostrze miało być robocze, miało siekać, rąbać, kroić, podważać, wkręcać śrubki, wbijać gwoździe, wyjmować gwoździe, kroić kiełbasę i do tego służyć jako wykałaczka. Zapomniałem zapytać czy będzie grane w pikuty. Zadanie niby było proste, ale musieliśmy w to wmieszać szefa, bo pojawiły się następujące pytania:
Czy warto inwestować w lepszą stal, kiedy będzie to nóż do wszystkiego i żeby było “nie szkoda” go zgubić? Okazało się, że co osoba to opinia. Ja jestem świeżak i szczerze mówiąc, cała ta historia o twardości stali i rzadszym ostrzeniu niespecjalnie do mnie przemawiała. Drogie klingi kojarzą mi się z japońskimi ręcznie kutymi klingami, których nie można myć pod ciepła wodą, trzeba ostrzyć w specjalny sposób i trzymać w odpowiednich warunkach, jak kubańskie cygara. Miałem japońskie noże i spuszczałem się nad nimi do momentu, kiedy moja kobita pewnego dna postanowiła poporcjować żeberka. Przyłożyła nóż do żeberek, po czym zaczęła uderzać w w klingę wałkiem do ciasta. To był fajny nóż. Rozumiem Bartka, bo szukał noża, którego nie będzie szkoda złamać, ani zgubić. W międzyczasie padło pytanie, dlaczego takie dobre firmy jak np. Herbertz robi noże ze stali 420. Odpowiedz jest bardzo prosta. Nie wytrzymują zalewu chińskiej tandety i muszą produkować tanio. Tania stal = tani produkt.
Stanęło na dwóch modelach Herbetz Solingen Drop Point 105 mm, który na tym etapie był moim faworytem – masywny, gruba klinga, dobrze leżący w dużej dłoni, z oparciem na kciuk – i Herbertz Solingen Top-Collection– trochę zabawka z wyglądu, podobnie lezący w doni, klinga cieńsza o ok 1 mm. Dotarliśmy do punktu, w którym dyskusja rozbiła się o ostrzenie. Wiadomo, że cieńszą klingę łatwiej wyostrzyć. Chłopcy troszkę się zaczęli sprzeczać o technikę ostrzenia, kolega Bartek wyjął swojego Spyderco i szef zobaczył, jak jest wyostrzony ten scyzoryk, to dał duuuuuży rabat na oba noże.
Konkluzja jest prosta. Doceniamy profesjonalistów. U nas jest kilka dróg do osiągnięcia dobrych cen. Jeśli nie jesteś hurtownikiem, tylko zwyczajnym pasjonatem, to pokaż nam, że umiesz korzystać ze sprzętu, którym handlujemy. To się opłaca.
Udostępnij