Początek

Udostępnij

-Tragiczna ta pogoda – wyburczał przez zaciśnięte zęby Franciszek, ściągając ciaśniej poły płaszcza w kolorze, a jakże, jesiennego błota, by choć odrobinę zmniejszyć uczucie chłodu. – Właściwie, otwarcie biura detektywistycznego jesienią, ma sens. Jest chłodno, wilgotno, szybciej robi się ciemno, więc ludzie przesiadują w domach. Zaczyna im się nudzić, oglądają coraz więcej szmatławców z rodzaju „Durnych Spraw” i sami szukają w swoim życiu tajemnicy i przekrętu. Tu na scene wkraczam ja i zazwyczaj pomagam im tę tajemnicę rozwiązać – były oficer, zawsze gotów stać na dobra obywateli. Oczywiście jeśli ktoś zapłaci mi za to wystarczająco dużo…– rozmyślał Franciszek, przypalając papierosa wysłużoną zapalniczką Zippo. Te były najlepsze, nie to co ten szmelc z kiosków, który kończył swoją przydatność właściwie dokładnie wtedy, gdy kończyła się paczka papierosów.

Kończąc te nikomu niepotrzebne dywagacje, Franciszek podszedł do starego budynku w jednej z warszawskich dzielnic, gdzie od dziś mieściło się jego biuro. Przed klatką wisiał nawet szyld: „Franciszek i wspólnicy”, napisany czcionką tak dziwną, że wyglądało to jak zaproszenie na seans spirytystyczny, a nie szyld renomowanej (tak, już z samego założenia była renomowana) agencji detektywistycznej. Poirytowany dogasił papierosa czubkiem nowego pantofla (wypolerowanym tak, że świecił się jak wiadomo co i komu, na wiosnę) i wszedł na górę, stwierdzając, że jego partnerzy jednak nie należą do najbystrzejszych. Da im jeszcze szanse, poduczy zawodu, ale teraz musi pokazać im, że lepiej go nie irytować i słuchać, czego się od nich wymaga. Oczywiście wszystko w granicach normy.

Co to jest do jasnej cholery?! – wrzasnął próbując oswobodzić się z płaszcza – Zaproszenie na sabat czarownic albo kółko różańcowe?! Do reszty zwariowaliście?! – dopytywał, właściwie nie oczekując odpowiedzi. Nagle przerwał niekończącą się tyradę pytań, z których wszystkie zadane były w podobnym, pełnym pretensji tonie. Zobaczył, że wspólnicy, czyli Katarzyna i Dawid, którzy poszczycić się mogli najlepszymi kwalifikacjami, przeszli jego najśmielsze oczekiwania. Niestety, w tę drugą, gorszą stronę. Zamiast zadbać o wyposażenie biura, czy niezbędny detektywistyczny sprzęt, załoga dumnie prezentowała koszulki z nazwą agencji i smycze do których przyczepione były ich wizytówki, z wytłoczonym logo, zawieszone na szyi. Szczerzyli się z radości niczym dzieci czekające na prezent z okazji Pierwszej Komunii.

Właściwie nie powinien im się dziwić, to banda młokosów, którym się wydaje, że podstawą wszystkiego są gadżety i nikomu niepotrzebne, zadrukowane skrawki materiału. To dzieciaki, które muszą się jeszcze wiele nauczyć. Promocja tego rodzaju owszem, jest ważna, ale wtedy, gdy w biurze są biurka, telefony, sprzęt i choć dziecięciu klientów na krzyż. A oni zabrali się za pracę od strony…nie tej, od której powinni. Franciszek cały czas mitygował się w myślach, uspokajał. To nie tak, że chciał krzyczeć na swoich pracowników. On po prostu, zazwyczaj krzyczał zamiast mówić. Do wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy łączyły ich jakieś stosunki służbowe.

-Dobra, słuchajcie, to nie ma sensu. Jak my mamy tak pracować, to lepiej od razu szukajcie sobie nowej roboty… – powiedział Franciszek, nabrawszy wcześniej kilka uspokajających wdechów.

-Ale szefie…

-Albo od razu weźcie się za coś sensownego i jazda zrobić jakieś zakupy, ale związane, do jasnej cholery z tym, za co będę wam płacić. Jeśli będzie w ogóle za co płacić… Pomyśleliście w ogóle o tym, że powinniście mieć przy sobie coś do ewentualnej obrony? Coś, dzięki czemu odeprzecie napastnika., coś poza zwykłym daniem po gębie, chociaż po obojgu was widać, że unikacie siłowni, wiec po gębach, to dadzą raczej wam. Kwestia czasu. Wracając…nigdy nie wiadomo, z kim ma się do czynienia. – podsumował pracodawca.

To co mamy kupić? – spytał Dawid, niepewny, czy ma spojrzeć szefowi w oczy, czy też udawać, że kontempluje ułożenie paneli podłogowych. Zdążył już poznać Franciszka na tyle, że wiedział, że ten dużo gada i na gadaniu się kończy. Tak naprawdę był to równy gość, na którego pomoc zawsze mógł liczyć. Nawet bawiły go jego złośliwości, bo świadczyły o tym, że myśli i analizuje otaczający go świat.

Intelektu sobie dokup, najlepiej zrobisz – prychnął Franciszek. Nie wiem no, podstawowe rzeczy macie kupić… Zacznijcie może od gazów pieprzowych, przydadzą się jeśli spojrzymy na waszą muskulaturę. – stwierdził, obrzucając swoich podwładnych mało przychylnym spojrzeniem. Dzieciaki energicznie zasiadły przed ekranem laptopów sądząc, że dokonają zakupu w minutę. Tymczasem okazało się, że nie do końca wiedzą, co wybrać.

-Poleca szef coś konkretnego? – zapytała Kaśka, wiedząc, że najlepiej zapytać osobę najbardziej obeznaną w temacie.

A polecam. Pokaż mi co tam ten internet proponuje. Tylko pamiętaj, że ty obsługujesz to ustrojstwo. Dla mnie zakupy przez internet to jakaś fanaberia, lubię dotknąć tego co kupuje i płacić pieniędzmi, nie kawałkiem plastiku.

Tu jest jakiś, chyba sensowny. Piszą, że bestseller, lider i te sprawy. Może warto zobaczyć – mamrotał Dawid, scorllując myszką po monitorze w takim tempie, że Franciszek ledwo mógł dostrzec, czy przeglądają stronę sklepu z artykułami militarnymi, czy czymś zupełnie innym. Przynajmniej nazwa strony zapowiadała się obiecująco: sharg.pl byli obecni na rynku od lat i na pewno nie wciskali ludziom badziewia.

Punkt dla ciebie, młody. Widzę, że całkowicie przez przypadek udało ci się znaleźć dobry sklep. Pokazuj co to za lider – Franciszek sypnął komplementem, w duszy myśląc, że być może z jego załogi będą jeszcze ludzie.

Ale sam nie wiem…gaz pieprzowy, żelowy? Gaz może być żelowy? – dywagował chłopak czując na sobie ciężkie spojrzenie pracodawcy.

-Tak, wyobraź siebie, że może – w tej chwili wcześniejsze rozważania o dobrze zapowiadającej się załodze, runęły niczym domek z kart. Franciszek wrócił do poprzedniej wersji – Wiem, że cię tym zaskoczę, bo nie chciało ci się niczego nauczyć kiedy o to prosiłem, ale gaz pieprzowy może być gazem żelowym – spuentował uznając, że najwyższa pora przekazać im odrobinę wiedzy.

Zobacz chociażby na to… – wskazał palcem na ekran – mamy tutaj Gaz Pieprzowy Green Defence Red Pepper 2 mln SHU Gel Cone marki SHARG o pojemności 40 ml. I teraz uwaga, czytamy na głos, wszyscy razem… – zakrzyknął unosząc ręce do góry.

-Służy do obrony przed napastnikiem / grupą napastników, będących również pod wpływem alkoholu lub środków psychoaktywnych. Skład chemiczny skuteczny również do obrony przed agresywnymi zwierzętami. Wyrzuca substancję drażniącą w postaci chmury. Charakteryzuję się natychmiastowym rozproszeniem środka paraliżującego, nie wymaga precyzyjnego celowania w agresora (skuteczna obrona przed grupą napastników). Zawiera substancję paraliżującą w postaci…ŻELU! – zaakcentowali pracownicy, zapamiętując by dodać stronę tego sklepu do zakładki oznaczonej nobilitującą nazwą: „do pracy”.

Po co właściwie to jest w żelu? – zapytał Dawid, żałując w tej samej chwili, że zadał to pytanie na głos, a nie sformował je jedynie we własnej głowie.

-Jak przeczytasz do końca, to się dowiesz, młody. Jest w żelu, bo zwiększa zasięg strumienia gazu, a w pomieszczeniach zamkniętych niweluje efekt podrażnienia dróg oddechowych wyłącznie do napastnika. – zakończył Franciszek, zadowolony z opisu produktu i odpowiedniego stosunku jakości, do ceny. – Kupujcie, przyda się i sprawdzi. To dobra rzecz, takie są fakty. Wiem, że wolelibyście nie musieć tego używać, ale nikt nie mówił, że ta robota będzie prosta. – podsumował Franciszek zadowolony, że tego dnia udało się jednak zrobić coś sensownego.

Udostępnij

Author: Sharg.pl

Założona w 1991 roku, firma Sharg cieszy się uznaniem i zaufaniem wśród szerokiego grona klientów. Naszym priorytetem jest dostarczanie produktów najwyższej jakości, bezpośrednio od renomowanych producentów. Dla Kogo Jest Sharg? Jesteśmy miejscem dla wszystkich pasjonatów sprzętu taktycznego i outdoorowego. Niezależnie od tego, czy jesteś zawodowym strzelcem, czy po prostu zależy Ci na osobistym bezpieczeństwie, w naszej ofercie znajdziesz produkty, które spełnią Twoje oczekiwania. Oferujemy szeroką gamę artykułów, od broni na zawody strzeleckie po gazy pieprzowe. Nasza Misja W Sharg, praca to dla nas pasja, nie obowiązek. Dzięki temu, artykuły militarne i taktyczne nabierają u nas zupełnie nowego wymiaru. Zapraszamy Zachęcamy do odwiedzenia naszej strony internetowej i skorzystania z naszej bogatej oferty. Dla wszelkich pytań, jesteśmy dostępni pod numerem telefonu i adresem e-mail. Życzymy udanych zakupów! Podstawowe informacje: Adres: Aleja Dzieci Polskich 65A, 04-730 Warszawa Kontakt: +48 22 517 34 92 (Detal), +48 22 517 34 90 (Hurt) E-mail: kontakt@sharg.pl Godziny otwarcia Pn-Pt: 9:00-17:00

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.